Było o Kice, było o Enzku...
Co robi mój "jeszcze przez chwilę"szczeniaczek?
Żyje, ma się całkiem dobrze, no i moi drodzy, poznaje świat :)
Mimo swoich 10 miesięcy na karku i planu na treningi agility Zondecka tunel robiła może ze dwa razy, a na placu bywa dość często.
W domu ćwiczymy sobie różne pierdółki jak jak targetowanie łapką, świadomość ciała i tym podobne.
Na placu oswaja się zaś z dużymi emocjami u innych psów, czasem ma okazję poznać kogoś zupełnie nowego, innym razem po prostu leżeć w klatce.
Pytacie dlaczego nie ma żadnych filmików? Bo zwyczajnie brak mi czasu, jak już go mam to wolę go spędzić z psami niż siedzieć przed komputerem i sklecać coś.
Sytuacja w domu jest w pełni unormowana, zdarzają się chwile chaosu ale generalnie całej naszej piątce żyje się dość dobrze.
W tej notce chce podzielić się tym co już mamy a także tym nad czym wciąż pracujemy.
Co się udało wypracować?
- Najbardziej zadowolona jestem z tego, że Zonda wie, że ma moje pełne wsparcie w sytuacjach gdy się czegoś boi. Wczoraj byliśmy cała czwórką (ja i 3 psy) na treningu, gdy podjechał do nas opatulony Pan na rowerze, miał na sobie czapkę, kaptur i twarz owiniętą szalikiem. Nie dziwię się bo mocno wiało. Jednak "pan bez twarzy" wzbudził niepokój Zosi wiedziała jednak, że jestem i po prostu go unikała.
- Motywacja. Nic dodać nic ująć. Zawsze chętna do pracy. Nawet jak krzywo spojrzę albo pochwalę nie tak samo głośno jak zawsze, Zosia jest gotowa do pracy
- Piękny aport. Zo miała naturalny aport, wypracowałam tylko oddawanie zabawki do ręki i jest cud miód <3
- Wymiana zabawek. Bawi się wszystkim oby tylko miała z kim!
- Pełna kontrola potrzeb fizjologicznych, nie pamiętam nawet kiedy była ostatnio jakaś wpadka. Wprawdzie nie potrafi szczeknąć ani piszczeć gdy chce wyjść, ale widać to w jej wzroku :P
Co musimy poprawić?
- Pracujemy nad bezgłośnym zostawaniem w klatce. Zdarzają się wpadeczki w postaci chwilowego piszczenia i kilku szczeków.
- Pewność siebie przy innych psach, szczególnie w sytuacji gdy idziemy sobie drogą a za płotem ujadają inne wiejskie burki. Generalnie mam plan by poznała jeszcze kilka normalnych piesków i wiedziała, że zabawa z nimi to nie tylko naparzanie się i gonitwy.
- Musimy zastopować zabawę w domu. Pozostałe psy doskonale wiedzą, że dom to miejsce odpoczynku, Zosia za każdym razem gdy wymusza na mnie zabawę liczy, że może coś jednak się uda i zrobimy imprezę kiedy ona chce.
- Nasze powroty do domu. 8 godzin przez 5 dni w tygodniu to dużo jak na wymuszony odpoczynek. Ale nie chce żeby po moim powrocie zachowywała się jak biegająca kura z odciętą głową. Lubie jak moje psy cieszą się gdy wracam, jednak wszystko ma być z głową, bez skakania po kanapach, wpadania w zamknięte drzwi i dzikich ślizgów na panelach.
- Wypracować zajęcie się sobą w domu i odpoczywanie gdy ja na przykład sprzątam. Aktualnie Zo jest trochę moim cieniem, z jednej strony jest to mega urocze ale chciałabym aby miało też swoje granice.
P.S. Na tor ruszamy od wiosny <3 Wtedy dziecko będzie już panną, i bez wyrzutów sumienia, że zabieram jej dzieciństwo będziemy agilitkować.
Powiem Wam, że sama jestem mega ciekawa jak mi się z nią będzie biegać i co z niej wyrośnie :)