facebookinstagram youtube

28 października 2017

O wakacjach - część druga

Opis przygotowań i perypetii przedwyjazdowych już za mną, czas teraz przejść do sedna.




Tych którzy nie doczytali jednak pierwszej części odsyłam TU

W sobotę z samego rana, planowaliśmy ruszyć ok. 5 ale, że zasneliśmy po 2, z łóżka udało nam się zwlec dopiero po godzinie 6. Szybki prysznic, psy pochłonęły śniadanie (bez tego ani rusz!) i JEDZIEMY!

Sama podróż, czyli około 9 godzin (z przystankiem na picie i siku) minęła dość sprawnie.
Problemy pojawiły się w Słowenii - 18 kilometrowy korek = długie godziny czekania...
W takiej sytuacji decydujemy się przyjąć podpowiedź Google Maps i ruszamy alternatywną trasą.
Droga ta mimo pięknych górskich krajobrazów okazuje się moim małym koszmarem ze względu na chorobę lokomocyjną.
M. oczywiście zachwycony bo jest pięknie! i jest tyyyyyle zakrętów...można poczuć się jak na rajdzie.

Okazuje się, że jesteśmy tylko 43 kilometry od włoskiej granicy i gdyby nie fakt, że mamy może z 20 euro w gotówce, pewnie byśmy tam wylądowali.
Ostatecznie jednak wybieramy Chorwację :)
Byliśmy już dwa razy w Vodicach, o tym możecie przeczytać TU, teraz decydujemy się zostać na północy i jedziemy na wyspę Krk.
Oczywiście nie mamy zarezerwowanego żadnego noclegu a dobiega już prawie 18-sta.
W miejscowości Omišalj, Pani ma wolne noclegi ale na wiadomość, że mamy z sobą trzy psy reaguje z obrzydzeniem informując nas, ze psy dużo brudzą i szczekają, odmawiając nam.
Ruszamy do Malinska, bo bardzo spodobała nam się nazwa miejscowości :), ale nic...
Kolejno Krk, ogrom turystów!, ceny z kosmosu - doba za jednego psa - 10 euro!.
Baška, Stara Baška - wszędzie problem z psami. Baška, Stara Baška
Dochodzi godzina 21, robi się ciemno, jesteśmy głodni, zmęczeni i źli ale ostatecznie udaje nam się znaleźć nocleg! Na maksymalnie 3 dni.

Kolejnego ranka ruszamy zwiedzać i plażować, lądujemy w małej miejscowości Pinezići, w której jest jeden sklepik. Trafiamy na kamienistą drogę, która prowadzi do raju - mała, półdzika plaża, ludzi niewiele, jeden dom (zamieszkały przez lokalsów), parę łódek - RAJ!!!! 





W jej okolicy udaje nam się znaleźć nocleg, na kolejne dni. Długo musimy przekonywać, że psy nie będą szczekać, że zawsze po nich sprzątamy i tym podobne, ważne jednak, że się udaje.
Wtedy byłam bardzo oburzona postawą chorwatów, ale kolejne dni wyjaśniają mi wszystko.
Sytuacja numer 1 - chill na plaży.
Do przystani podpływa łódź z której wyskakuje pan wraz z dogiem de bordeaux. Właściciel psa na 100% jest Chorwatem, pies załatwia się (dwójka!) praktycznie obok leżącej pary...
I co? Pan udaje, że nie widzi.
Turyści oburzeni.
Pies i właściciel wskakują z powrotem na łódkę i odpływają.
Sytuacja numer 2-  pełno turystów przyjeżdża dalej z yorczkami, maltańczykami i shih -tzu, które bardzo dużo drą swe małe mordki. Nie dziwi więc, że Chorwaci, którzy sami nie są przykładnymi psiarzami, w sezonie, gdy mogą przebierać w setkach turystów decydują się na tych mniej problemowych czyt. bez psów.
Na południu kraju, do tej pory nie spotkaliśmy się z odmową noclegu ze względu na psy ale to może wynikać z tego, że w naszej ocenie ta część kraju jest dużo bardziej rozwinięta i dostosowana do turystów.
Ostatecznie jednak pod koniec wyjazdu, okazuje się, że te trzy straszne psy są dużo grzeczniejsze niż nie jedno ludzkie nieletnie stworzenie :)
Wracając do sedna, reszta dni przebiega nam cudownie. Zwiedzamy, plażujemy i odpoczywamy.
Oprócz kilku komentarzy naszych rodaków, podczas zwiedzania Krk, nie dzieje się nic co mogłoby zakłócić naszą sielankę.
Co do tych komentarzy, dotyczą kamizelki chłodzącej. Były pytania dlaczego tak męczymy tego psa, że w upały musi chodzić w ubraniu. Pytali także czy to specjalne ubranko odchudzające i generalne oburzenie, jaki ten piesek jest biedny.



Z pozostałych wydarzeń:

  • psy na plaży radziły sobie bardzo dobrze. Niektórzy przeciwni są zabieraniu szczeniaków w tak długie podróże, ja nie wyobrażałam sobie zostawić Zondeckiej w domu.
Ku naszemu zaskoczeniu, ta mała, poczuła się jak ryba. Pływanie w morzu sprawiało jej dużo frajdy. Zupełnie zrelaksowana potrafiła sama pływać, robiąc kółeczka.



Plażowała w ten sposób





Albo opalała się razem z Kiką





Cała trójka :)




Królowa Kikosława podczas wyjazdu była wyjątkowo grzeczna! Uwielbia słońca, ciepłą wodę, rzeczywiście było widać, że jest zadowolona :)


Do Enzka nie mam większych zarzutów. Spisywał się dzielnie, mimo, że upały najbardziej go dotykały, kamizelka chłodząca i polewanie jej wodą co chwilę sprawiało, że łatwiej mu się funkcjonowało.
Po pływaniu i opiciu słonej wody, jako jedyny z całej trójki nabawił się biegunki, na szczęście po dwóch dniach problem zniknął.


Po fotkach czas na filmik, oto nasze wakacyjne dzieło, w którym znajdziecie też fragmenty z wakacyjnego wyjazdu



  • Pamiętacie z pierwszej notki? Historię powrotu po laptopa? Tak wyglądała praca M.na plaży :)
  • Jak będziecie w Chorwacji, polecam Wam najlepszego radlera na świecie. Karlovacko z mandarynką jest genialne <3
  • Znalazłam też swój dom marzeń, cudny prawda? 

  

Podsumowując, cały wyjazd mimo problemów z noclegiem uważam za bardzo udany. Psy były bardzo dzielne, szczeniaczek dawał radę w każdej sytuacji. My naładowaliśmy baterię na resztę roku i w takie wieczory jak ten, snujemy już plany gdzie ruszyć w 2018 roku.




4 komentarze:

  1. A widzisz, ja nigdy nie karmię Emeta przed podróżą rano, co prawda nie wiem czy byłyby jakieś problemy ale jest dużym psem i lepiej czuję się z myślą że nic mu tam nie ciąży w żołądku.
    Podziwiam decyzję o szukaniu noclegu na miejscu, ja lubię spontaniczność ale w obcym kraju chyba wolałabym być pewna, że jest gdzie spać :D. Chociaż co prawda ja stawiałabym na namiot, takie podróżowanie jest najbliższe mojemu sercu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głodna Kika to zła Kika...całą podróż dawałaby o tym znać swoim miauczeniem :D
      A jeśli chodzi o namiot to miałam okazję spać w nim w Chorwacji i jest to prawdziwy koszmar... Jest tak gorąco i ciężko zasnąć z obawy, że się udusisz :D z psami ta opcja średnio mi się widzi...

      Usuń
  2. Widać, że znacie się na rzeczy i przygotowanie do wyjazdu nie było na zasadzie "o dobra, to jutro jedziemy", masz wiedzę, fajnie ją przekazujesz. Biorę sobie wszystko, o czym piszesz do serca. Super! :)

    OdpowiedzUsuń