Początku mojej przygody z BC niestety nie wspominam dobrze, dużo się napłakałam zanim okazało się, że trafi do mnie Enzo.
Zawsze myślałam, że będę miała drugą suczkę. Wszyscy odradzali mi samca, zdecydował przypadek i jak się okazało jest to najlepszy przypadek z możliwych :)
Rok minął bardzo szybko...
Pamiętam kiedy 8.09 wróciliśmy o trzeciej nad ranem do Wrocławia z mała kuleczką, jak Kika poznała go i jak Enzo się jej bał. Zmęczeni położyliśmy się spać a dzielny papiś, tylko przez chwilę piszczał w swojej klatce.
Przez kolejne dwa tygodnie miałam urlop wiec był to czas poznawania się.
Powrót do pracy był bardzo ciężki gdyż myślami ciągle byłam w domu...
10 grudnia to chyba najgorszy dzień w naszym wspólnym życiu. Łapa- weterynarz- rtg- gips- wizyty kontrolne. Na szczęście i z tego wyszliśmy zwycięsko.
Muszę przyznać, że od tego czasu jestem bardzo nadopiekuńcza, ciągle się boję, że stanie się coś złego ale staram się :) Nawet dziś uznaliśmy, że jednak syn ma już trochę bardziej poukładane w głowie bo wystarczyło, ze raz zwróciliśmy mu uwagę, żeby nie biegał po mokrym pomoście a później już sam wiedział, że należy zwolnić bo inaczej serce matki staje :D
Później było już tylko lepiej i mam nadzieję, że tak pozostanie.
Enzku mój życzę Ci przede wszystkim zdrowia, samych fajnych piłeczek które będziesz mógł memłać i pysznych smaków, które Ci zagwarantuje.